wtorek, 23 maja 2017

Rozdział trzydziesty

Weszliśmy spokojnie do pomieszczenia. Zsunęłam z siebie szatę i usiadłam na jego łóżku. Fred zamknął drzwi i podszedł do mnie z lekkim uśmiechem. Przygryzłam delikatnie wargę. Usiadł obok mnie i przysunął swoją twarz do mojej. Dotknęłam jego ust swoimi i przysunęłam się do niego. Ten położył dłoń na moich plecach. Delikatnie popchnął mnie w stronę łóżka. Położyłam się na nim i wsunęłam dłoń w jego włosy. Nasze ciała znowu były tak blisko. Pogładziłam go po plecach i podsunęłam lekko jego koszulkę do góry. Ten zaśmiał się i ściągnął ją z siebie. Uśmiechnęłam się szeroko. Jego usta znowu dotykały moich. Przesuwałam dłońmi po jego plecach. Jego ręce wsunęły się pod moją koszulkę. Podniosłam ręce, a on zsunął ją ze mnie. Większość blizn była zasklepiona, biała. Niektóre tylko były różowe.
-Wyglądasz pięknie - wyszeptał mi w usta, zaśmiałam się lekko i przysunęłam go jeszcze bliżej siebie. Jego dłonie błądziły po moim brzuchu, żebrach, plecach. Jego usta na moment zjechały na moją szyję. Wsunęłam ponownie dłoń w jego włosy. Nagle drzwi do dormitorium się otwarły. Fred odsunął twarz od mojej szyi, a ja nasunęłam na klatkę piersiową kołdrę.
-Nie przeszkadzamy, prawda? - spytała Johnson wchodząc bezceremonialnie do środka. Za nią wszedł Lee. Jego wzrok był przepraszający, nie chciał do tego dopuścić. Westchnęłam, a Johnson rozsiadła się na łóżku Lee, tuż obok posłania Freda. Weasley ułożył się pod kołdrą, a ja oparłam głowę o jego nagą klatkę piersiową. Objął mnie ramieniem i wsunął dłoń w tylną kieszeń moich spodni. Uśmiechnęłam się do niego lekko i zjechałam swoją dłonią po jego torsie. Zatrzymała się przy jego spodniach. Wsunęłam tylko opuszki palców między jego spodnie, a bokserki. Ujrzałam jego piękny uśmiech. 
-To było bardzo niebezpieczne i lekkomyślne z jej strony. Powinna mieć oczy wokół głowy - mruknął Lee odpowiadając na jakąś anegdotkę Johnson o Katie Bell. Czułam jednak jej wzrok na sobie. Delikatnie musnęłam usta Freda swoimi i zamknęłam oczy układając się wygodniej na jego klatce piersiowej. 
-Pamiętam to, Katie nie powinna wtedy wystawiać głowy poza obręcz. Dostała wtedy tłuczkiem chyba - włączył się Weasley wykręcając lekko głowę w tył. Byle cokolwiek widzieć. Gładził mnie dalej delikatnie.
-Tak, chwilę posiedziała w Skrzydle i już było w porządku - odparł Lee, a Fred zaśmiał się lekko.
-O dziwo Skrzydło nie jest takim strasznym miejscem - stwierdził Weasley i pocałował mnie w czubek głowy. Wtuliłam się w niego jeszcze mocniej nie otwierając oczu.
-W sumie nie było Gryffona z drużyny, który by chociaż raz tam nie był - zaśmiał się Jordan. Fred również zaczął się trząść ze śmiechu. Spojrzałam na niego z lekkim uśmiechem. 
-Niektórzy po kilka razy - dodał rozbawiony Fred i przysunął mnie jeszcze bliżej siebie. Teraz jak dobrze odwróciłam głowę to widziałam nawet rozwścieczony wzrok Angeliny. Nie był to mój wymarzony widok, więc wróciłam do owalania głowy na jego klatce piersiowej. - Jest w porządku? Wygodnie ci? - spytał z uśmiechem Fred poprawiając się, żeby widzieć oboje Gryffonów. Ułożyłam się wygodnie i pokiwałam głową. Tym razem i ja ich widziałam. 
-Zaraz wrócę - powiedziała Johnson i weszła do łazienki. Lee przybliżył się do nas spokojnie.
-Przepraszam, uparła się - powiedział trochę przepraszająco, ale nadal szeptem. Pokiwałam głową z uśmiechem.
-Nie ma żadnego problemu - stwierdziłam rozbawiona. Ten zaśmiał się i spojrzał na Freda.
-Jeśli mojej dziewczynie to nie przeszkadza to nie masz za co przepraszać - powiedział Weasley, a mój uśmiech się powiększył. Spojrzałam na niego z wielkim uśmiechem, ten zaśmiał się i zwrócił wzrok na Lee.
-No, no, gratuluję - stwierdził wesoło Jordan, a ja spojrzałam w jego stronę szczęśliwsza, niż kiedykolwiek. Tak dawno ktoś nie sprawił mi takiej przyjemności jednym zdaniem. Może akurat to nie będzie mi tak szybko odebrane. Może tym razem będzie przez dłuższy czas dobrze. Dłoń Freda gładziła mnie po moim zabliźnionym brzuchu.
-Kiedy mamy następny mecz? - spytał rozbawiony Fred patrząc na Jordana. Ten faktycznie na moment się zamyślił i wskazał 3 palce.
-Za trzy dni, z Krukonami - odparł wesoło. - Widziałeś ich nowego Ścigającego, na bank jest gejem. Te jego okropne, niezdarne ruchy. Nie wiem co on w ogóle robi w drużynie. Wygramy na pewno - dodał śmiejąc się Lee. Fred nie podzielał jego radości.
-To chłopak Zabiniego - odparł dosyć poważnym głosem. Lee lekko się zapowietrzył i spoważniał w momencie. Usiadłam na łóżku, jednak mój dobry humor lekko wyparował. Złapałam za swoją koszulkę. Założyłam ją szybko.
-Jednak będę się zbierać - powiedziałam wstając z łóżka. Nachyliłam się nad Fredem, musnęłam jego usta i ruszyłam do wyjścia. Lee jeszcze coś bełkotał pod nosem, ja jednak go wcale nie słuchałam. To jednak było trochę zabawne, że na samo nazwisko Zabini zrobiło się gorzej Jordanowi. Jednak średnio mnie to obchodziło. Obraził Davida, którego bardzo szanuję. Nie będę na siłę kogoś zmieniać.
Weszłam do swojego dormitorium. Siedziała tam tylko Brown z jakimś chłopakiem. Uśmiechnęłam się do niej i wyszłam na zewnątrz. Usiadłam na jednej z okiennic na Dziedzińcu. Przetarłam dłońmi twarz. Czemu niektórzy ludzie są tak ograniczeni umysłowo? Zawsze mnie to bawiło, dopóki nie dotyczyło osoby, którą naprawdę szanuję lub bardzo lubię. Nie chciałam tego mówić Blaise'owi, bo jeszcze się zdenerwuje, albo będzie beznadziejnie opiekuńczy, jak to i tak ma w zwyczaju. Nie da się mu nic powiedzieć, bo przecież on wie lepiej. O dziwo zazwyczaj wiedział. Mieszkał z samą matką od 3 lat. Musiał zastąpić jak najszybciej ojca. Przez tak krótki okres czasu dorósł, dojrzał, mocno spoważniał. Najważniejsze jednak jest to, że odkrył prawdziwego siebie.
Wstałam z okiennicy i ruszyłam przed siebie, w stronę jeziora. Słońce powoli zachodziło za horyzontem. Po drodze do jeziora był domek Hagrida. Może mu podziękuję za dzisiaj? Pobiegłam w tamtą stronę i zapukałam do drzwi. Po chwili usłyszałam jakieś tłuczenie się ze środka. Potem drzwi się uchyliły, a w nich pojawiła się włochata głowa półolbrzyma. Uśmiechnęłam się na jego widok.
-Riley, nie spodziewałem się ciebie, ale wchodź, zapraszam - powiedział otwierając drzwi na oścież. Weszłam do środka dziękując kiwnięciem głowy. Usiadłam na jednym ze stołków przy stole.
-Hagridzie, bardzo ci dziękuję, że puściłeś mnie i Zabiniego z lekcji. Bardzo mnie ta godzina podbudowała - powiedziałam szczerze patrząc na niego. Ten pokiwał głową z uśmiechem.
-Nie ma sprawy, każdy dzieciak tutaj jest dla mnie jak przyjaciel, ale ty to chyba już rodzina - odparł wesoło, a mi znowu zrobiło się cieplej na sercu.
-Naprawdę? - spytałam chyba z rozanielonym uśmiechem, bo Hagrid zaśmiał się lekko.
-Naprawdę. Bo z kim ja bym gadał o Kelpiach, rozpoznawał Kuguchary czy wyciągał Chropianki z sierści Psidwaków? - spytał wesoło. Pokiwałam głową rozumnie.
-Chropianki są niby niegroźne, ale czasami tak trudno je usunąć - mruknęłam rozsądnie i pokiwałam głową z politowaniem. Ten uśmiechnął się i podszedł do kuchenki.
-Herbaty? - spytał rozpalając ogień pod wielkim garem wody.
-Jeśli to nie problem - powiedziałam z uśmiechem. Ten machnął dłonią ze śmiechem. - Pomóc ci może w czymś? - dodałam, a ten rozejrzał się.
-Możesz pokroić ciasto, które dostałem od Dumbledore'a - stwierdził, a ja zabrałam się do krojenia. Pachniało pysznie. Dynia z czekoladą. - Całe grono pedagogiczne mówi o twoim wezwaniu do Ministerstwa - dodał zalewając mieszankę ziół w wielkich kubkach.
-Wiem, nagle się obudzili, prawie miesiąc po jego śmierci - mruknęłam kładąc ciasto na talerzyku.
-Pójdziesz? - spytał kładąc kubki na stoliku.
-Mam inny wybór? Może się czegoś nowego dowiem, może tylko będą mi kazać opowiadać o nim. To akurat trudne nie będzie, bo był niesamowitym człowiekiem - odparłam i położyłam ciasto na stoliku. Wzięłam jeden kawałek i wpakowałam go sobie do ust.
-Czego nowego mogłabyś się dowiedzieć? - spytał wrzucając dwa kawałki do ust. Pogryzł je spokojnie. Ja tylko wzruszyłam ramionami.
-Mimo wszystko nie wiedziałam zapewne wielu rzeczy - mruknęłam i popiłam ciasto herbatą.
-Nadal mnie zastanawia co ich tak nagle wzięło - odparł trąc lekko brudnymi z czekolady palcami po brodzie. Wyciągnęłam chusteczkę z kieszeni spodni i podałam mu. - Dziękuję - powiedział Hagrid i wytarł palce.
-Jak wrócę z tego to pogadamy, może mi się coś rozjaśni - mruknęłam i upiłam jeszcze trochę herbaty. Potem zeszliśmy na bardziej przyziemne dla nas tematy, czyli magiczne stwory. Nie chciałam się dołować, skoro znowu miałam rodzinę. Może nie podobną, ale jaką niesamowitą. Wielu by mi tego zazdrościło. Po jakimś czasie Hagrid spojrzał na zegarek.
-O cholibka, jak już późno. Riley, masz jeszcze trochę czasu do godziny patroli, leć, bo Filch nie będzie zadowolony - powiedział z uśmiechem, a ja wstałam.
-Dziękuję jeszcze raz Hagridzie, do zobaczenia na zajęciach - powiedziałam z uśmiechem i ruszyłam do zamku. Szłam spokojnie do Pokoju Wspólnego. Wsunęłam się do środka starając się nie robić za dużo hałasu. Na jednym z foteli spał Fred z moją szatą w dłoni. Podeszłam do niego z lekkim uśmiechem. Nachyliłam się nad nim i dotknęłam ustami jego ust. Ten dopiero po chwili zareagował i oddał pocałunek. Odsunęłam się delikatnie rozbawiona.
-Szukałem cię całe popołudnie - mruknął przecierając oczy. Usiadłam na kawałku fotela.
-Byłam u Hagrida, gadaliśmy o potworach w Zakazanym Lesie - powiedziałam z dumą, a ten objął mnie lekko.
-Przepraszam za Lee - mruknął, a ja pokiwałam głową.
-To nie ty powinieneś przepraszać i nie mnie - odparłam i pogładziłam go po policzku. Ten uśmiechnął się.
-Kamień z serca - stwierdził rozbawiony, a ja walnęłam go w ramię.
-Idź ty już spać Weasley - mruknęłam i roześmiałam się. Ten zrobił urażoną minę. - Pomyślałby kto, że Weasley taki obrażalski - dodałam cmokając z udawanym niezadowoleniem. Ten westchnął i spojrzał na mnie. Po chwili się uśmiechnął.
-Ty też idź spać, wyśpij się - powiedział spokojnie. Przysunęłam się do niego i znowu musnęłam jego usta swoimi.
-Dobrej nocy - odparłam wstając. Ujęłam swoją szatę. Ten zaśmiał się wesoło i również wstał. - Do jutra - powiedziałam i ruszyłam po schodach na górę. Weszłam po cichu do dormitorium i ulokowałam się w mojej zimnej pościeli. W sumie w rozrachunku ten dzień nie był tak tragiczny.
~~~
Maturki mi się skończyły, nie wiem co robić z życiem, wraca wena, może bezsensowna, może nic nie wnosząca... Jednak zachęcam do komentowania i pozdrawiam.

1 komentarz:

  1. Miód na serduszko c:
    Oh Riley i Fred są tak piękną parą. Ta scena była tak cudowna ;-; aż żal dupe ściska że co drugi nie jest takim Weasley'em.. Ojej a jak powiedział 'moja dziewczyna' to wyszczerzyłam się do telefonu jak kretyn ❤️❤️
    Johnson tak bardzo się starała, gosh jak przykro XD ale za to Jordan wszystko perfekcyjnie spieprzył. Thanks Lee..
    Hagrid pocieszeniem na wszystko :D nie mam pojęcia o czym rozmawiali, ale wręcz widzę Cię tam kochanie, przy tych rozmowach z Rubeusem c:
    Oh i postawa Zabiniego. Jak te dzieci nasze szybko dorastają ;-;
    Bardzo się cieszę, że wena dopisuje. Skoro tak jest to wykorzystuj ją i pisz większe rozdziały bo łzy w oczach jak widzę na dole to: ~~~
    Kocham, pozdrawiam cieplutko i czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział *-*
    ~T

    OdpowiedzUsuń