poniedziałek, 5 maja 2014

Rozdział pierwszy

Obudził mnie krzyk, który powoli przeradzał się w głośno wypowiadane słowa, które irytowały. Zamachnęłam się mocno, a krzyk ucichł. Zwinęłam się na łóżku i próbowałam spać dalej.
-Czy ciebie już do końca pokurwiło? - warknął jakiś facet i wbił mi palce w przestrzenie międzyżebrowe. Otworzyłam szybko oczy.
-Czego chcesz? - burknęłam zaspana patrząc na rozczochranego mężczyznę. Ten uśmiechnął się chamsko, przeszedł mnie delikatny dreszcz rządzy mordu.
-Trzeba wreszcie wstać moja najukochańsza - zaśmiał się i wyszedł z mojego pokoju skacząc jak mały zajączek. Jego długie włosy zniknęły w drzwiach.
-Idź do diabła - ryknęłam za nim i nakryłam się ponownie kołdrą. Jak można być tak cholernie nieodpowiedzialnym opiekunem? Jak można być zarazem najukochańszym mężczyzną na świecie i takim tępym facetem? Trzeba być Kroto.
Spuściłam z lekkim ociąganiem się nogi na podłogę. Wyszurałam nogami trasę pod samą szafę i zaczęłam wyciągać z niej ciuchy z zamiarem zapakowania ich do kufra. Tylko tego mi brakowało, chodzenie do szkoły z tymi debilami. Uwielbiam Hogwart, ale ludzie potrafią ranić jak nic innego. Ich nieprzemyślane czyny i spontanicznie wypowiedziane słowa sprawiały, że wizje stawały się częstsze i coraz bardziej dotkliwsze. Coraz częściej widziałam w nich osoby, które są mi bliskie. Osoby, które chciałabym poznać bliżej. Osoby, które mogę nazwać przyjaciółmi, co nieczęsto się zdarzało, nie w moim przypadku.
-Stoisz przed tą szafą i składasz jej modły? - dosłyszałam prześmiewczy ton Kroto. Długie, siwe włosy spływały mu po ramionach. Bystre, zielone oczy wpatrywały się we mnie, a zmarszczone kąciki oczu zwiastowały jego wielkie rozbawienie.
-Tak, składam jej modły inteligencie - burknęłam, a ten podszedł do mnie wesoły.
-Przytulisz starego opiekuna? - spytał rozbawiony i rozłożył ręce. Szybko się w niego wtuliłam.
-Będę za tobą bardzo tęsknić - szepnęłam w jego klatkę piersiową, a ten pogłaskał mnie po plecach.
-Nie rozstajemy się na wieczność - stwierdził z uśmiechem całując mnie w czubek głowy. Spojrzałam mu w oczy.
-Wiem, ale nie lubię rozstań - stwierdziłam z delikatnym uśmiechem. Ten musnął ustami mój policzek.
-Chodźm... - urwał w pół słowa, a raczej przerwał mu huk z pokoju obok. Obydwoje spojrzęliśmy w tamtą stronę. W ścianie ukazała się wielka dziura, którą trudno by było ukryć. Sufit zaczął powoli pękać, więc Kroto złapał mnie za rękę i ruszył biegiem przed siebie. Gnałam za nim przestraszona co chwila się odwracając. - Riley, do cholery jasnej, biegnij - warknął mężczyzna, po czym oślepiło mnie jasne światło. Uchyliłam delikatnie oczy dopiero, gdy ono znikło. Byłam przypięta pasami do jakiegoś łóżka, a w moje ręce i nogi powbijali igły. Co gorsze miałam na sobie tylko luźną koszulę, która została poszarpana i rozwalona w kilku miejscach. Chciałam krzyczeć jednak jakaś magiczna siła stwierdziła, że ma mnie w swoich szponach i nie potrafiłam się odezwać. Pierwszy raz miałam dość ciszy. Pierwszy raz odczułam dlaczego Kroto tego tak nie lubił. Próbowałam ruszyć nogą, ale i tym razem nie mogłam. Rozglądnęłam się względnie po pomieszczeniu, a mój wzrok skupiło lustro weneckie. Za nim rozgrywały się rzeczy tak paskudne, że chciałoby się ryczeć i zarżnąć oprawców od ręki. Widniał tam obraz orgii, gwałtu, molestowania. To co widziałam było straszne. Kobiety z wypalonymi 'szlama' na pośladkach wiły się w agonii pod nagimi Śmierciożercami. Zacisnęłam powieki.
-Nie podoba ci się to? - spytał jakiś głos za mną. Był zaskakująco miękki i cholernie uwodzicielski.
-Nnn... - wybełkotałam i przygryzłam wargę z bólu. Ten podszedł do mnie i delikatnie pogładził mnie po policzku. Jego twarz była zamazana, włosy mieniły się we wszystkich kolorach tęczy. Zamknęłam oczy zmęczona.
-Kochanie, teraz będzie najlepsza część - powiedział rozbawiony mężczyzna i otworzył mi na siłę oczy.
Patrzyłam tępo na zgon tych kobiet, kiedy dostrzegłam mężczyznę. Na środku leżał nagi, zwinięty, zakrwawiony, przerażony facet. Od razu zrobiło mi się go szkoda. Po jego plecach smagnął wielki bicz odrywając mu kawałek skóry wraz z krwią. Topór zaczął powoli odrąbywać mu palce, raz u nogi, raz u ręki. Jego stopy zaczęły krwawić od ciągłych pociągnięć nożem. Wiele przyjemności sprawiało oprawcom gwałcenie owego mężczyzny. Co chwilę na sali rozlegał się wesoły jazgot, gdy jeden z mężczyzn zanurzał się w facecie po same biodra. Krzyk ofiary był przejmujący. Rozrywało go to od środka, a on, sparaliżowany, nie mógł nic zrobić. Wtedy to zobaczyłam, jego twarz spojrzała na mnie błagalnie, jakby nie było tego lustra.
-Kroto - ryknęłam odzyskując mowę i zwinęłam się z bólu jak najmocniej potrafiłam. Nienawidzę was, dodałam w myślach płacząc. Nie chciałam patrzeć na jego śmierć, ale mężczyzna zapiął pas na moim czole i szybko wstrzyknął mi jakieś gówno w żyły. Otwarłam szeroko oczy z przerażenia. Chłopak tracił wszystko co miał na sobie, w sobie, koło siebie, ale nadal żył. Jego części ciała latały po całym pokoju. Zginął w męczarniach, a ja nie mogłam nic zrobić. Oprawca wysunął się z mężczyzny rozbawiony i dotknął jego pokaleczonej twarzy swoim przyrodzeniem. Opiekun skrzywił się delikatnie, nie mógł nic zrobić. Wreszcie po rozczłonkowaniu Kroto dali mu spokój. Jedynie ostatni kat obsikał mu twarz śmiejąc się radośnie.  Moje sflaczałe ciało chciało go przytulić, powiedzieć, że wszystko będzie dobrze, zapewnić, że kocha.
-Podobało ci się przedstawienie, prawda? - spytał wesoło oprawca i wsunął dłoń pod moją koszulę. Już nic nie czułam, całe moje wnętrze rozsadzał ból, nie obchodziło mnie co robi. Leżałam tam z otwartymi w niemym przestrachu oczami i ustami, a po moich policzkach ciekły gorzkie łzy. Jego dłonie błądziły po moich piersiach i brzuchu. Nie było w tym nic dziwnego, ale po chwili owy mężczyzna dał sobie spokój z obmacywaniem mnie. - Następnym razem to nadrobię - stwierdził spokojnie i wyszedł z sali. Zostałam tam sama, sama ze swoim sumieniem ukrytym gdzieś w odmętach piekielnych. Powieki stawały się coraz cięższe, aż w końcu zmógł mnie przeklęty sen. Obudził mnie turkot kół pociągu. Uchyliłam delikatnie powieki i spojrzałam wokół.
-Riley, nareszcie wstałaś - stwierdził wesoło Zabini, a ja spojrzałam na niego jak na kretyna.
-Blaise? Jak ja się tu znalazłam? - wybełkotałam przestraszona i usiadłam niepewnie opierając się o kanapę.
-Nie wiem, gdy szukałem miejsca już tu spałaś, to źle? - odparł pytaniem na pytanie. Przysunęłam się do chłopaka dosyć blisko i spojrzałam mu w oczy.
-On nie żyje - szepnęłam z żalem w oczach, po czym przeszedł mnie dreszcz.
-Kroto? - spytał cichutko Zabini. Całe szczęście z niego wyparowało. Pokiwałam niepewnie głową i położyłam ją na ramieniu chłopaka. Miałam już tego dość.
-Dziękuję, że jesteś - szepnęłam, a w drzwiach pojawił się jakiś debil z młodszego roku i zaczął się śmiać. Coś w jego oczach zwiastowało złe zamiary. Nie myliłam się.
~~~
Krótki rozdział, trochę dziwny, ale przynajmniej coś jest. Mam nadzieję, że nikogo nie zawiodłam nim. Dziękuję za wszystkie komentarze, pisze mi się z nimi o niebo lepiej :)

6 komentarzy:

  1. PIERWSZA <3
    Skomentuję w piąteczek, bo teraz nie mam czasu. Głupia szkoła, powinni coś zrobić, żeby nie zabierać nam tyle czasu -,-
    Mam nadzieję, że nie jesteś zła ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No hei, hei! Jakie zawiodła? Spadło ci coś na mózg, Black? ;o Kuźwa to było... JEST zajebiste! Pieprzeni idioci, niech ja ich tylko dorwę... Nich ich dorwę, to im dupy z nóg *albo nogi z dupy* powyrywam! Biedny Kroto... No, ale muszę przyznać, że świetnie opisałaś jego śmierć :D Co dopiero będzie, gdy ona będzie się mścić... To będzie po prostu cudeńko, zważywszy na to, że uwielbiam jak ktoś z zimną krwią zabija kogoś z zemsty. *chodzi mi o filmy, bo w prawdziwym życiu byłoby gorzej...* Szkoda mi Riley, bo ona jest zajedwakurwista! <3 Ja nie wiem co bym zrobiła gdyby jakiś posrany facet zaczął mnie macać... Pewnie bez względu na wszystko bym mu przypierdoliła i to porządnie, a nie tak jak mój kolega z klasy. Mogłabym mieć nawet gwoździe w dupie, to i tak bym mu przyjebała... Blaise. Jak ja go kocham, no kuźwa :D <3 Kocham tego idiotę i mam w dupie co powiedzą inni :* Jakie to słodkie... To swego rodzaju pocieszenie było, nie? ;) A ten mały kurdupel niech spierdala, bo nie ręczę za siebie xD My socjopatki xDD Oooo! Riley wraca do Hogwartu... :D Mam nadzieję, że będzie w dobrych kontaktach z Draco i Pansy c:
      Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału! Po prostu to wciąga niczym huragan :D Jakież to poetyckie xD No, ale rozdział przezajeboskurwisty <33333
      Czekam na nn, życzę weny, pozdro,
      Zgredek

      Usuń
    2. Jejku, każdy twój komentarz przyprawia mnie o takie dziwne uczucie euforii.
      Coś a'la 'wreszcie mi się coś kurwa udało', jestem wtedy z siebie dumna, częściej się uśmiecham.
      Za to ci dziękuję, bo wiem, że moja 'praca; nei idzie na marne :)
      Co do Pansy, to jakoś za nią nie przepadam, a Blaise to geniusz <3
      Dziękuję ci również za słowa uznania co do śmierci i owszem, bedzie ich więcej :3
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Moje zdanie na temat twojego talentu nadal się nie zmieniło i jesteś jedyną osobą, której blog czytam z taką ochotą i przeświadczeniem, że nie będzie niczego co mi się spodoba. Zajebać jedynie, że Kroto nie pożył tyle ile chciałam.
    Podobają mi się twoje opisy, że nie zamęczają swoją długością, ale i za to, że są ciekawe.
    Oh, i jest Zabini! Dlaczego mnie to nie dziwi?
    Ten komentarz nie jest kreatywny, bo sama wiesz, że nie jestem w tym dobra.
    Wybacz. Mimo, że rozdział czytałam z lekkim uśmiechem na ryju i z wielką przyjemnością rozwalam wszystko w tym komentarzu. Cholerna ja. Cholerny humor ;-;
    Wybacz. Kocham cię i czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nosz do chuja pana ile mi nerwów zjadłaś. Chciałam zaobserwować twojego bloga to mi wyskakuje z brakiem profilowego. Próbowałam go zmienić i się nie da.
    No nic, widać nienawidzą mnie.
    Przeczytałam pierwsza komentuję teraz.
    Miałam się uczyć, ale oglądnęłam film o skazańcach, bo to ciekawsze niż biologia.
    Jedyne co mogę napisać to, że to w twoim stylu. Dużo krwi i mord.
    Jestem po takim dokumencie, który zrył mi psychikę do końca. Było mi ich szkoda. No ale mniejsza. Te sny prorocze nigdy mi się nie podobały, no ale jak widać tobie tak xD. Kroto umarł. Cóż mi nie jest go szkoda, bo mimo że był na chwilę to go nie polubiłam. I Zabini. Taki uroczy, zmieniasz go. Powinien być prawdziwym ślizgonem.
    Jestem zła na siebie i zgadzam się z Wiktorią cholerny humor.
    Cholera.
    Tak wiem, choroba zakaźna jelit.
    No nic, mimo wszystko mi się podobał i czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  4. Powiem ci tak. Siedze na geografii, pani wkurza sie , ze nie uwazam ale co z tego ! Ten rozdzial jest wazniejszy ! O ja. To zaczne od poczatku. Ogolnie to prologu nie mialam pewnosci czy bedziesz pisac o hogwarcie. Teraz wiem i kurde ale jeblas ^^ takie normalnie....ahh.. biedny kroto... masakryczni sa ci ludzie... to sa wgl ludzie ? Takie nielidzie te uczynki... Zabini ;) bedzie zajebisty xp i kto wszedl do przedzialu... pierwszy rozdzial i tyle siebdzieje... ^^ super. Czekam na nn i weny ;*

    OdpowiedzUsuń