poniedziałek, 16 czerwca 2014

Rozdział trzeci

Hermiona spojrzała na mnie urażona.
-Przecież twoja postawa jest iście Ślizgońska - burknęła i miałam nadzieję, że na tym skończy. - Jesteś okropna, obrzydliwa, pusta, głupia, pyszna, dumna, mam cię dość - dodała wstając i wymierzając we mnie palcem, jakby mi groziła.
-Uspokój się Granger - mruknęłam oschle i wzięła tosta w dłoń. - Też nie mam zamiaru siedzieć z tobą dłużej. Nienawidzę przemądrzałych mugolek - burknęłam i wstałam. Na sali panowała cisza, słychać było tylko kroki moich stóp na posadzce. Ruszyłam ku Wieży Astronomicznej mając nadzieję na spotkanie kogoś miłego. O dziwo, tak też się stało. Siedziała tam Alice.
-Dawno cię tu nie było - stwierdziła z lekkim uśmiechem, a ja usiadłam obok niej. Spojrzałam przed siebie.
-Pierwszy dzień, a ludzie już zdążyli mnie zirytować - powiedziałam spokojnie i strzeliłam kośćmi w palcach. Ta pokiwała lekko głową.
-Rozumiem cię, dlatego nawet tam nie szłam - stwierdziła delikatnie się uśmiechając - Może kiedyś ludzie się zmienią, ale wtedy już nas nie będzie - dodała i poprawiła niebieską koszulkę. Zaśmiałam się wesoło.
-Czyli nie tylko ja czekam, aż wszyscy umrą. Razem ze mną zapewne. Nie potrafię usiedzieć na dupie, gdy komuś dla mnie ważnemu dzieje się krzywda - mruknęłam z uśmiechem i rzuciłam najbliższym kamieniem z wieży. Mam nadzieję, że ktoś dostanie nim w łeb.
-Riley? Muszę już iść - wybełkotała dziewczyna, a ja spojrzałam na nią. Jej morskie oczy wgapiały się we mnie. W jej źrenicach widać było lekkoe przerażenie.
-Ej, Alice, co jest? - spytałam zdziwiona, a ta spuściła głowę w dół, by zakryć swój strach. Wstałam i ujęłam lekko jej dłoń. - Znowu Simon? - szepnęłam, a ona pokiwała delikatnie głową. Jej ramię wyglądało źle, było pełne siniaków. Zagryzłam lekko wargę i wyciągnęłam różdżkę. Uniosłam ją lekko i wybełkotałam zaklęcia uzdrawiające. Sińce delikatnie się zmniejszyły, ale nie znikły.
-Próbowałam - szepnęła cicho naciągając na ramię kurtkę, a ja wsunęłam różdżkę za pasek spodni. - Muszę już naprawdę iść - dodała cicho, a ja pokiwałam głową. Ta zbiegła szybko z Wieży. Rozłożyłam się na wznak na podłodze i spojrzałam w niebo. Gdzie tu sprawiedliwość? Chłopak bije dziewczynę, która nigdy nie próbowała go uderzyć. Ona go kochała, a on miał to gdzieś. Typowy schemat, irytujący szczegół, cholerny wyrzutek społeczeństwa wciągnięty pod skrzydła jej serduszka. Trochę połatane, ale to może i dobrze. Tylko ludzie, który mieli choć raz złamane serduszko kochają bardziej. To może i nie ma...
-To ona - usłyszałam ryk kogoś ze schodów. - To ona rzucała tym cholernym kamieniem - warczał brązowowłosy chłopak z Hufflepuffu. Był rok starszy i bardzo zły. Spojrzałam na niego ogłupiała.
-O czym ty do jasnej kurwy mówisz? - burknęłam przewrażliwiona, a ten zgromił mnie wzrokiem.
-Fred dostał tym kamieniem i leży nieprzytomny w Skrzydle Szpitalnym - mruknął zły chłopak, a mnie zatkało. Nie chciałam, żeby to się spełniło tak dokładnie. Nie wiem, w którym momencie zaczęłam zbiegać ze schodów na dół, ale zrozumiałam to dopiero po bliższym kontakcie z drzwiami. Otworzyłam je trochę nerwowo i ruszyłam szybkim krokiem do Skrzydła. Weszłam do pomieszczenia i ujrzałam rudawą czuprynę leżącą na jednym z łóżek. Podeszłam do niego i usiadłam obok.
-F-Fred?! - jęknęłam cicho, po czym ujęłam lekko jego dłoń. Ten się nie ruszył. - Przepraszam - wybełkotałam i wstałam z krzesła nie wiedząc co jeszcze dodać. W drodze do drzwi staranował mnie George, który biegł do bliźniaka. Westchnęłam ciężko i wyszłam. Przede mną rozlewała się dolina pełna krwi. Chodziłam po wyrwanych jelitach. Uśmiechnęłam się gorzko.
-Witaj najdroższa - powiedział mężczyzna na końcu korytarza. Był przystojny, a krótko przystrzyżona głowa dodawała mu uroku. - Jak się czujesz? - spytał podchodząc do mnie wesoło. Jego oczy rozbłysły radością.
-Kim jesteś? - spytałam cicho, a jego twarz zaczęła się zmieniać. Zatrzymała się, a w moich oczach stanęły łzy. - M-Mogę cię przytulić? - spytałam cichutko, a ten pokiwał głową. Przytuliłam się do marnej imitacji Kroto. Ten pogładził mnie po głowie, a wokół ściany rozlały się krwią.
-Tęsknię za tobą - szepnął 'Kroto'. Jedno z serduszek jakiegoś zwierzatka zaczęło się wspinać po mojej nodze. Strząsnęłam je, a po nim wspinały się inne. Zaczęły grzebać mnie żywcem; upadłam.
-Pomóż - jęknęłam, a noga 'Kroto' przycisnęła moją szyję. Zacisnęłam powieki mocno i poczułam telepanie mnie za ramiona.
-Riley, wstawaj - burknął Snape klęcząc obok mnie. Jego oczy ilustrowały lekkie przerażenie.
-J-Ja... Przepraszam - szepnęłam i przytuliłam jego ręlę mocno. - Niech pan nie odchodzi - dodałam cichutko, a ten rozsiadł się obok mnie. Zamknęłam oczy opierając czoło o jego ramię.
-Tylko nie płacz - poprosił trochę mniej drętwym głosem. Po prostu pokiwałam delikatnie głową w odpowiedzi. Ten lekko pogładził mnie po włosach, bardzo niepewnie i drżącą dłonią. Spojrzałam na niego już spokojniejsza.
-Dziękuję - mruknęłam cicho i wstałam. Podałam mu dłoń, a ten wstał i odchrząknął.
-Uważaj na siebie - poprosił spokojniejszym głosem i odszedł w swoją stronę. Ruszyłam ku pokojowi wspólnemu, miałam dość wrażeń jak na jeden dzień.
***
Kolejny krótki rozdział, który możliwe, że zjebałam, ale musi zostać, bo srałam nad nim na matematyce. Cholerny koniec roku, będzie dobrze. Zrobiłam co w mojej mocy, tututu.

3 komentarze:

  1. co ty... nie zjebałaś. Mały, krótki, konkretny i fajny rozdział. Fred dostał w łeb... wyliże się. W końcu te Weasley :P Alice... już ją lubię choć szkoda mi jej..:c takie życie. Snape mnie... BARDZO zaskoczył xddddd No to ciesze się że zrobiłaś wszystko co w twojej mocy :) Kiedyś to się przyda w życiu.. no to weny życzę i czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Już wiadomo jacy chłopcy ci się podobają... starsi xD.
    No to, wprawiasz o ból głowy. Jeśli nie piszesz, że to jej pierwszy rok to ja myślę, że to pierwszy. Tak po rozdziale pierwszym.
    Co do Alice to znasz moje poglądy.
    A Simon wciąż mi się kojarzy z niepoprawnym romantykiem. I Żydem.
    Co do Freda... To cholera... jak można trafić do szpitala za to, że ktoś inny trafił go kamieniem. Nie dużej wielkości.
    Poza tym ty chyba naprawdę chcesz się spiknąć ze Snapem, gdzie nie popatrzę to ty ciągle chcesz się z nim tulić i rozmawiać.
    Miło sobie poprzypominać śpiew Tiary.
    Ogólnie rozdziały są ok i na tym samym poziomie.
    Kocham, weny i czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze, nie wiem czy chcesz czytać moje kolejne dziwne spostrzeżenia na temat mojego mieszanego humoru, więc napiszę tylko tyle, że rozdział ciekawy, jak mogłaś walnąć kamieniem Freda? i kim jest Alice? ;o

    OdpowiedzUsuń